sobota, 23 marca 2013

Utakmica

Wczoraj na stadionie Maksimir w Zagrzebiu w meczu (chorw. utakmica) eliminacji Mistrzostw Świata 2014 Chorwacja zmierzyła się z Serbią. Na piłce się nie znam, więc nie będę relacjonować przebiegu spotkania. Napiszę natomiast co nieco o atmosferze, która towarzyszła temu wydarzeniu i ze sportem miała niewiele wspólnego. 
Gigantyczna koszulka reprezentacji - zawieszona już 3 dni przed meczem
Wczoraj w Zagrzebiu chyba nie było samochodu, który nie miałby chociaż maleńkiej flagi

Dla większości Chorwatów wczorajszy mecz nie był jedynie ważną rozgrywką, ale "rzeczą historyczną", więc brak wsparcia dla drużyny traktowany był jako zaprzeczenie chorwackości. 
Antagonizmy między Chorwacją i Serbią nie są żadną tajemnicą, ani zaskoczeniem, często miały też swoje odbicie w sporcie. Wczoraj, by uniknąć niepotrzebnych zamieszek, na stadion zostali wpuszczeni jedynie kibice chorwaccy. Ponadto piłkarze obu drużyn od tygodni zwracali się do wszystkich z prośbą o zachowanie spokoju i sportową atmosferę. Czy to się udało? Pod stadionem podobno sytuacja była dość napięta, ale nie dotarłam tam w obawie o komplet własnego uzębienia (wszyscy nam bardzo odradzali wycieczki pod Maksimir, niektórzy nawet sugerowali, żeby nie wychodzić z domu). Natomiast na głównym Trgu, gdzie kibice zgromadzili się, by wspólnie oglądać mecz, było co prawda bardzo nacjonalistycznie, ale raczej spokojnie. Chociaż wśród typowych przyśpiewek kibiców nie brakowało również pieśni, mających rodowód wśród Ustaszy (faszystowska organizacja chorwacka).
Wśród wszystkich flag, chorągiewek, koszulek, były i takie gadżety:
Z ogniem w sercach
Bardzo przyjemnie natomiast oglądało się mecz w pubach, choć niełatwo było znaleźć wolne miejsce. Atmosfera udzieliła się również dziewczynom:
Całe szczęście mecz zakończył się wynikiem 2:0 dla Chorwacji i świętowanie trwało właściwie do rana. Jednak nadal trochę niepojęte jest dla mnie, że tyle emocji, dekoracji itd. (nawet tramwaje jeździły z chorągiewkami - jak na przyjazd papieża!) towarzyszyło jednemu meczowi, bo ja czułam się trochę jak na "bałkańskim mundialu".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz