W drodze powrotnej z Triestu wpadliśmy jeszcze na krótki wieczorny spacer do stolicy Słowenii. Wybaczcie mi jakość zdjęć, włoskie wino już trochę szumiało w głowie, więc nie było łatwo!*
Powyższe zdjęcia o tym nie świadczą, więc tym razem musicie mi wierzyć na słowo - Lublana jest bardzo ładna. Na pewno jeszcze do niej wrócę, bo wyjątkowo dobrze się czuję w miastach o takim specyficznym kameralnym klimacie (mimo, że to stolica!), pełnych malutkich, oryginalnie urządzonych pubów i brukowanych uliczek. Poza tym to niecałe 150 km z Zagrzebia.
Jedyne, co mnie zdziwiło, że spacerując po centrum stolicy państwa w sobotę o 22, byliśmy tam właściwie sami.
*Żebyście mieli skalę porównawczą dodam, że nie wszyscy uczestnicy wycieczki następnego dnia pamiętali, że w Lublanie byli i jeszcze na dodatek spacerowali, więc ja z moimi kiepskimi zdjęciami nie wypadam tak najgorzej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz