ale w rzeczywistości jest bardzo cenne. Działa w ten sposób, że pierwszego dnia każdego miesiąca otrzymujemy na niej subwencję w punktach, które po przeliczeniu dają nam ok. 110 euro. Jedząc w stołówce studenckiej podajemy przy kasie kartę, z której ściągane jest 75% należności, a my dopłacamy pozostałe 25 %. W efekcie obiad taki jak ten poniżej kosztuje 1 - 1,5 euro:
A śniadanko jeszcze mniej:
W menu są także ciasteczka i inne słodkości, które kosztują mniej niż złotówkę (no to chyba nie wrócę do Polski aż taka fit).
W Zagrzebiu działa dziesięć takich stołówek - przy akademikach oraz przy wszystkich większych wydziałach. Z jednej strony dzięki IKSICY planowaną przeze mnie dietę portfelową na Erasmusie szlag trafił, a z drugiej kocham chorwackie Ministerstwo Edukacji!
Dość wysokie ceny jedzenia sprawiają, że dzięki karcie gotowanie najzwyczajniej na świecie się nie opłaca. Sam jogurt kupiony w sklepie kosztuje niemal tyle, co całe śniadanie w stołówce składające się z dokładnie takiego samego jogurtu, kanapki, herbaty i np. pomarańczy czy jabłka.
A z innych ciekawostek dnia dzisiejszego warto jeszcze wspomnieć o działającym tutaj ESN, który mimo, że dopiero się rozkręca, przygotował dla nas całkiem miłą powitalną paczuszkę:
I jeszcze jedna rzecz prezentująca "hrvatski dizajn" z dobrym przesłaniem na Erasmus Welcome Party:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz