czwartek, 14 marca 2013

I fell in love with the city!


Przez pierwsze kilka dni Zagrzeb tak strasznie mi się nie podobał, że próbowałam sobie przypomnieć, co sprawiło, że akurat to miasto wybrałam na miejsce mojego Erasmusa. Stolica Chorwacji z pewnością nie jest jak Paryż, Rzym czy Barcelona, które od progu kradną nasze serca, a nawet jeżeli nie, to i tak czujemy, że wypada się nimi choć przez chwilę zachwycić. Zagrzeb taki nie jest. Budzi emocje powoli i nie są to uczucia łatwe, trzeba je dopiero odkryć. Jest to miasto bardzo eklektyczne - trochę "Jugosławia w pigułce" aspirująca do miana nowoczesnej metropolii, a to wszystko przesiąknięte duchem bałkańskości*. 

Ja już pokochałam Zagrzeb, mamy wiosnę, więc zakochajcie się i Wy! 



*Bardzo często spotykam się tutaj z opinią, że "Chorwacja to nie Bałkany" i "bałkańskość" jest tu dla nich obrazą. Jeszcze nie do końca rozumiem dlaczego, ale jest to szalenie ciekawe, więc z pewnością jak dowiem się więcej na ten temat, to dokładnie opiszę. W każdym razie mnie Bałkany kojarzą się bardzo dobrze i wyłącznie w pozytywnym znaczeniu użyłam tego pojęcia w odniesieniu do Zagrzebia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz