niedziela, 31 marca 2013

Historia z jajkiem w tytule

Mamy święta - to taki rodzinny, radosny czas, więc przyszła pora na osobistą historię, która wydarzyła się kilkanaście dni temu w menzie (dla tych, co nie pamiętają - studencka stołówka). Głównym bohaterem będzie jajko, więc pozostaniemy w klimacie wielkanocnym. 

Słowem wstępu: śniadania serwowane przez menzę nie należą do najsmaczniejszych, kanapki najczęściej wymagają uzupełniania, bo są np. z samym serem. Wtedy na osobnym talerzyku bierze się ugotowane na twardo jajko, obiera się je, kroi na plasterki i układa na kanapkę.
 
Nauczona przez obserwację innych, sama też postanowiłam w ten sposób wzbogacić kanapkę i całkiem przez przypadek odegrałam alternatywną scenę ze ślimakiem z "Pretty Woman":

Żółtko z mojego jajka jakimś cudem postanowiło wystrzelić i trafić prosto w twarz chłopaka siedzącego na przeciwko. Nie muszę chyba dodawać, że mój wyczyn wzbudził nieco większą konsternację  i pani z menzy nie odpowiedziała, że to się na okrągło zdarza, ale raczej upewniła w przekonaniu, że "ci studenci z Erasmusa to są jednak dziwni". Być może to wina szalonego jajka z menzy, a być może tego, że ja mam trochę farta do takich różnych dziwnych zdarzeń, ale na wszelki wypadek Was ostrzegam - uważajcie na jajka, bo nigdy nic nie wiadomo!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz